Na wakacyjny wypoczynek zabieram ze sobą worek książek (nie żartuję - zazwyczaj jest to 10-15 książek w dodatku papierowych). Uwielbiam zmusić swój mózg do przestawienia się z gapienia się na ekrany LCD na składanie literek w zdania. Nie wiem dlaczego, ale jest to dla mnie najlepszy wypoczynek.
Od lat praktykuję taki proceder - kupuję i zbieram na kupce książki, które wędrują ze mną wszędzie. Uwielbiam jak po powrocie do domu kiedyś odkrywam, że z takiej książki wysypuje się piasek z plaży albo zakładką jest bilet kolejowy albo zasuszony kwiat zerwany na łące gdzie położyłem się z książką.
Kindle'a traktuję jako zło konieczne - mam ze sobą ale czytam za jego pomocą tylko kiedy muszę. Idealnie jeśli oprócz czytania “analogowych” książek w czasie wakacji nie muszę oglądać za dużo ekranu telefonu czy laptopa (ale z tym niestety jest gorzej).
Wybieram i biorę ze sobą bardzo różne książki - zazwyczaj jest to 80% literatury rozrywkowej (często bardzo niskich lotów) i 20% książek, które bardzo mi polecano albo po prostu stały się kanonem i po prost nie wypada ich nie znać. Ich lekturę traktuję jak obowiązek i w związku z tym staram się selekcjonować.
Na tegoroczną listę (i do worka) trafiły między innymi
“Przejażdżka życia” czyli biografia
Roberta Igera, prezesa Disneya (fuj, nie czytajcie) oraz
“Netflix. To się nigdy nie uda” autorstwa
Marca Randolpha, współzałożyciela i pierwszego prezesa Netflixa (polecam!).
I właśnie po lekturze “Przejażdżki życia” przypomniałem sobie dlaczego nie lubię czytać biografii żyjących osób a w szczególności biznesmenów.
Bo w 90% ich biografie są przesłodzonymi, pozbawionymi obiektywnie ciekawych dla czytelnika hagiografiami. Są to przepuszczone przez dział PR hymny pochwalne gdzie podmiot liryczny jest idealizowany i na potrzeby książki dorabia mu się cechy ludzkie żeby czytelnik mógł się z nim utożsamić.
Pamiętam swój zawód podczas czytania biografii Jobsa pióra Waltera Isaacsona. Tak się składa, że na temat Jobsa przeczytałem bardzo dużo materiałów, komentarzy i książek. I książka totalnie mnie rozczarowała. Te fragmenty gdzie zza postaci perfekcjonisty i biznesowego wizjonera wyglądał despota, tyran, gbur i sadysta zostały wygładzone i stonowane.
Jobs ani Apple nie pozwolili żeby wizerunek geniusza i wizjonera ucierpiał.
Dopiero
książka pierwszej córki Jobsa, Lisy pokazuje czego możemy oczekiwać kiedy żona Jobsa i jego dzieci postanowią kiedyś uczciwie i prawdziwie opowiedzieć o tym jakim człowiekiem był tak naprawdę Jobs.
Mam nadzieję, że te książki kiedyś powstaną.
Wracając do biografii Igera. Książkę faceta, który kupił od Jobsa Pixara, Marvela i przekonał Lucasa do sprzedaży Lucasfilm czyta się jak prognozę pogody. Iger albo nie miał w swoim otoczeniu ludzi, którzy by jego historię umiejętnie opisali albo po prostu jest wypranym z emocji technokratą.
Niebywałe jak na gościa, który co strona pisze o przewadze narracyjności w marketingu i prezesa największego koncernu medialnego na świecie.
Niemniej pomyślcie jak to może wyglądąć. Pewnego dnia przestajecie być prezesem i odchodzicie z firmy w której przepracowaliście kilka dekad. Znacie tę organizację, ludzi, zarząd, doradców do podszewki.
I nic, absolutnie nic nie możecie ciekawego na ten temat opisać ponieważ zdradzicie szczegóły kontraktów, możecie obrazić bardzo wpływowych ludzi i narazić na procesy karne siebie i korporacje.
Dlatego odpuszczam sobie lektury takich książek. Nie łudzę się, że ich autor w książce za 40 złotych zdradzi mi jak stworzyć koncern medialny, wymyśleć produkt, który podbije świat czy pokaże mi przepis na bycie pierwszym w jakiejś branży.
Taka książka to przeważnie jest wisienka na torcie - spełnienie marzeń bardzo bogatego człowieka, który osiągnął wszystko a teraz sprzedaje wyidealizowany obraz siebie jako “prawdziwą” biografię.
Moja rada - zamiast czytać takie biografie kupcie zamiast tego jakąś fajną książkę SF.
Dowiecie się z niej więcej prawdy o współczesnym świecie.
I nie będziecie mieli poczucia wstydu i zażenowania, że ktoś was oszukał każąc czytać przez 400 stron o tym jaki jest zajebisty.
Artur Kurasiński