#Ledwoletter: o marketingu i życiu.

Stworzone przez Ania Ledwoń-Blacha

#Ledwoletter 39 🦄 Trzask pękających ideałów i obecna krytyka polskich twórców.

#41・
62

wydań

Zapisz się na mój newsletter

By subscribing, you agree with Revue’s Warunkami korzystania and Polityką prywatności and understand that #Ledwoletter: o marketingu i życiu. will receive your email address.

Revue
 
 

#Ledwoletter: o marketingu i życiu.

9 styczeń · Wydanie #41 · Zobacz online

O książkach, marketingu, biznesie. O tym co ważne.
O kobietach, feminizmie i seksizmie. I o pieskach też.
Wszystko przepuszczone przez pryzmat marketera, który stara się docierać do sedna. Czyli o życiu z marketingowego punktu widzenia.
Zaproszenia na wydarzenia, szkolenia, kursy, polecenia dobrych artykułów i książek.


Odpoczęłam. Wyhamowałam. Przemyślałam wiele spraw. Tworzę ten newsletter podczas ostatniego dnia urlopu. I realnie w związku z tym: miało go nie być. Pierwsza edycja w nowym roku dopiero za tydzień. Myślę jednak, że w kontekście tematu, który poruszyłam, za tydzień byłoby za późno. Wyruszcie ze mną w podróż w pierwszym newsletterze w tym roku. Rzecz o twórcach i zaufaniu.

Początek tego roku i końcówka ostatniego to tygodnie kryzysów, pękających baniek i upadających autorytetów. Bynajmniej nie chcę pastwić się tutaj nad twórcami, których wszystkie te kryzysy dotyczą. Ale myślę, że ich opracowanie jest idealnym polem do wyjaśnienia kilku pojęć oraz obecnej sytuacji społeczno-marketingowej. Omówimy:
  • konkretne kryzysy, które pojawiły się na przestrzeni ostatnich tygodni jako punkt wyjścia,
  • efekty psychologiczne, które przy ich okazji mają miejsce,
  • trendy związane z influencer marketingiem oraz aktywizmem w sieci,
  • pojęcia takie jak siostrzeństwo, cancel culture czy ekonomia twórców.
Całość staram się poruszyć dość obiektywnie. Wrzucane zarzuty i opinie w pierwszej części nie są moje, a obrazują gdzie leży “problem”, a konkretnie co zarzuca twórcom społeczność internautów. W pewnych przypadkach jednak jednoznacznie podkreślam, gdzie z narracją się nie zgadzam.
KRYZYSY
Mama Ginekolog. Na początek niezdany egzamin. Nie chodziło w gruncie rzeczy o sam egzamin, ale argumentację powiązaną z jego niezdaniem, nad wyraz emocjonalne i nieprzemyślane stories. Finalnie odbiorcy wytknęli brak specjalizacji potwierdzonej w temacie, na który Mama Ginekolog się wypowiada i uczy. Zarzucano jej również szemrane interesy (za Jan Śpiewak 15 baniek zarobku na IG przy jednoczesnym przygarnięciu z Tarczy 500tys. złotych), zebranie na zbiórce Fundacji 400k i zarzucanie odbiorcom, że za mało wpłacają czy finalnie inspirację produktami w innych w produkowanych przez siebie ubraniach.
Kasia Babis. Jako lewicowa twórczyni często mówiła o nadprodukcji ubrań, konsumpcji czy ekologii. Jest jedną z czołowych rysowniczek / autorek komiksów w Polsce. Stworzyła świetny cykl na Youtube ‘Dziady polskiej fantastyki’ wytykająca i zwracające uwagę na problem seksizmu, uprzedmiotowienia kobiet w dziełach wybranych polskich pisarzy. Tworzy podcas “Powiedz siostro” i stworzyła grupę Chlebtuba, którą obecnie oddała poniekąd w ręce swojej społeczności. A jednocześnie: wystąpiła w reklamie Zalando - zachęcając do konsumpcjonizmu. Niespójność wytknęła jej sama społeczność oraz ponownie Janek Śpiewak. Skończyło się to wpisem na grupie Chlebtuba, gdzie oświadczyła:
A finalnie nagrała odcinek podcastu dyskredytujący Jana Śpiewaka (zarzucanie mu choroby psychicznej), wyjaśniła, że spodziewała się, że “jako lewicowa niszowa influencerka występująca w reklamie Zalando wywoła efekt wow” czy “Nikt nie kupił jakiegoś ubrania, bo zobaczył ją w reklamie Zalando. Nie wierzy, że tak to działa”. Na uwagę zasługuje sama okładka podcastu.
https://www.instagram.com/p/CYd3VlRoMFS/
https://www.instagram.com/p/CYd3VlRoMFS/
Tutaj warto zwrócić uwagę kim jest przytoczony już dwa razy Jan Śpiewak. “Polski socjolog, publicysta, działacz społeczny i samorządowy.” Aktywnie działający na IG. Wyłapuje takie akcje jak wyżej. Zajmuje się patodeweloperką. W naszej branży najgłośniej było, kiedy zauważył nieetyczne działania wobec pracowników (i nie tylko) Papaya Films. Zarzuca mu się transfrobię i jest krytykowany za swoje wypowiedzi w tychże tematach.
Red Lipstick Monster. Stworzyła własną markę selfcare. Nie taką jak oczekiwali jej fani. Nie zakomunikowała ją tak, jak oczekiwano by tego od długo działającej influencerki. Ale pozwolę sobie skopiować to, co pisałam kilka newsletterów temu w lekko okrojonej wersji:
  • Rozczarowała swoich wiernych fanów i odbiorców. Ewa od lat zajmuje się kosmetykami. Tego typu produktów oczekują potencjalni Klienci i fani marki Ewy.
  • Jest specjalistką w zakresie kosmetyków, a nie self care. Nie zajmuje się chemią, ziołolecznictwem itd. - nie mamy zatem żadnego RTB ( Reason To Believe). Po prostu nie jest ekspertką w temacie.
  • Ciąg przyczynowo - logiczny w filmie się po prostu.., kupy nie trzyma. Polecam notować na linii czasu to, co mówi (w filmie o premierze marki). KLIK
  • Olejek CBD nas nie wyleczy. Nie sprawi, że nagle poczujemy się lepiej. Nie jest jedynym sposobem na self-care czy remedium na stany depresyjne czy jej bliskie.
  • Zauważcie o jakich objawach mówi na początku filmu Ewa, to jest poniekąd opis osoby z depresją również. I owszem. Ewa o tym mówi, że to nie remedium na wszystko. Pod koniec filmu. W 19 minucie. Oj, YouTuberzy doskonale widzą jak wygląda watchtime na ich kanale. Więc to raczej dupochron, a nie realna troska.
  • Nie mamy żadnych badań. Raportów. Nic. Żadnego zaplecza tego typu.
  • Finalnie to tak naprawdę nie jest produkt, który tworzy Ewa. Jest raczej resellerem, który udostępnia swój wizerunek producentowi.: Eir Health.
  • CENA. CENA. CENA. Namawianie osób do zakupu olejku za 250zł, który nie różni się wiele tym od tych za 100zł czy 80zł. Cóż… Zgodne z prawem. Oczywiście. Ale w świetle grupy docelowej itd. - czy etyczne? Odpowiedzcie sobie sami.
Maja Staśko. Feministka, aktywistka. Niezaprzeczalnie zrobiła wiele dla kobiet, osób wykluczonych. Zalicza jednakże wpadkę za wpadką. Wypowiedzi w TV, sytuacją z Matą i McDonaldem, komentowanie kobiecego i nie tylko środowiska commentatory na YouTubie i wiele więcej. Ale najlepiej zdecydowanie opowiada o tym psycholoszka.
ciekawy przypadek MAI STAŚKO
Krzysiek Gonciarz. Nawiązał współpracę z Amazonem (adekwatny początek sytuacji do tej z Kasią Babis). Jak można było się spodziewać: współpraca nie została gorąco przyjęta. Amazon znany jest z wyzysku pracowników, nieludzkich praktyk i nieetycznych działań. Wystarczy wspomnieć o ostatnim tornado podczas którego w magazynie Amazona zginęła 6 osób. (Nie pozwolono im wyjść z pracy). W Polsce warto zwrócić uwagę na działalność Magdy Malinowskiej. Została zwolniona po prowadzeniu przez siebie działalności związkowej i mówieniu głośno o złych warunkach w pracy Amazona. Gonciarz przeprosił i przyjął słowa krytyki.
Ania Maluje. Personalnie: jedyny kryzys, z którym się nie zgadzam (!!!). Ania oskarżana jest o wybujałe ego, za dużo stories o pieniądzach i zarabianiu, bycie inną na co dzień, niż w rzeczywistości. Ponieważ moja własna opinia może zaburzyć zarzuty społeczności, odsyłam do wątku na CSI: Hydepark.
I finalnie: Martyna Kaczmarek. Kryzys obecnie najgłośniejszy jak i chyba najgłośniejszy z wyżej wymienionych.
Kim jest Martyna? Pozwolę skopiować sobie z jej własnej strony: “feministka, edukatorka, przedsiębiorczyni społeczna. Laureatka “Doskonałości Sieci” w kategorii “Self love”. Autorka profiu @martynakaczmarek, który w przeciągu zaledwie roku zbudował społeczność ponad 138 tysięcy osób”. Od siebie dodam: marketerka i influencerka.
Głośno o Martynie zrobiło się rok temu po wyroku Trybunału. Założyła konto na IG, które dzięki treściom i ich estetyce zaczęło rosnąć jak burza. KLIK A potem zaczęła zaliczać wpadkę za wpadką (wymieniane przez społeczność):
  • jeden z jej gości weselnych spowodował wypadek. Zmarły dwie osoby. Martyna skomentowała to: Nasi bliscy mieli wypadek samochodowy w drodze powrotnej. Z nimi na razie ok. Są w szpitalu na obserwacji. Dwie osoby zginęły (nie z naszych bliskich). Nie mogę oddychać. Moi bliscy przeżyli tylko dlatego, że mieli 2-letnie auto wysokiej klasy z zaawansowanymi systemami bezpieczeństwa. Ofiary jechały dwudziestokilkuletnim autem bez poduszek. Uważajcie na siebie, zapinajcie pasy. Bronienie oprawców, nie ofiar.
  • Promowanie idei ciałopozytywności podając siebie za przykład spełniając jednocześnie kanon dotyczący młodej kobiety, europejki.
  • Zawłaszczenie pojęcia “Herstoria” jako marki modowej. Finalnie marka nazywa się “Herstory”, a Herstoria jest fundacją Martyny. Jednocześnie domena herstoria.pl nadal przekierowuje do sklepu. Sam sklep nie zachwyca również pod kątem Customer Experience (komentarze)
  • Marka miała być inkluzywna, sprzedaje jednak ubrania mieszczące się w kanonie. 36 - 42.
  • Napisanie niezbyt dobrej, nieprzemyślanej książki o feminizmie, w której mało realnie samego pojęcia feminizmu. Odsyłam do świetnej recenzji: https://piszerzeczy.pl/femynizm-recenzja.pdf
  • Podsumowywanie każdej wpadki atakami paniki na stories. (Tutaj uwaga ode mnie. Prawo do przeżywania swoich kryzysów psychicznych - jest prawem każdemu, aby przeżywać je po swojemu. Odbiorcy zarzucają jednakże Martynie a) nieuczciwość b) wykorzystywanie i nadużywanie psychiki jako formy obrony przed każdą krytyką i robienie z siebie ofiary.
  • A finalnie cały kryzys wybuchnął najmocniej po odkryciu, że Martyna nie tylko inspiruje się treściami, ale finalnie rzadko kiedy tworzy własne czy po prostu praktycznie 1:1 tłumaczy zagraniczne treści. Stories wyróżnione pokazujące te “inspiracje” KLIK Polskie profile, którymi wg odbiorców inspirowała się Martyna:
Całość podsumowuje również nieźle @mi.lulilu KLIK
Pojawiło się sprostowanie Martyny, które również przez odbiorców jest krytykowane jako typowo korporacyjna, PRowa zagrywka. Nie skrucha, a ratowanie własnego wizerunku. Doceniane jest jednak niewykorzystanie “apology non-apology”. Wgrałam je tutaj. KLIK
DLACZEGO WŁAŚNIE TERAZ JEST TAK GŁOŚNO? SKĄD NARAZ TYLE KRYZYSÓW?
Od dawien dawna świadomie bądź podświadomie zaspokajamy najwyższe potrzeby z Piramidy Masłowa. (Ostatnio krytykowanej, ale to już inny temat). Potrzebę uznania (zdobycie odpowiedniej pozycji) i potrzebę samorealizacji (zaspokajanie własnych ambicji). W większości przypadków przejawia się to zdrowymi zachowaniami. Chcemy pomagać. Szukamy autorytetów. Stajemy się lepszymi wersjami siebie.
Warto tutaj zwrócić uwagę na dwie rzeczy:
1.Badania wskazują na to, że pomagamy, bo jesteśmy egoistami.
“Wierzymy w to, że nie jesteśmy sami i zawsze znajdzie się ktoś, kto nam pomoże, więc my też powinniśmy pomagać. Poza tym, przyjście komuś z pomocą łagodzi nasz wewnętrzny dyskomfort patrzenia na czyjąś krzywdę. Nie lubimy kiedy komuś dzieje się źle, dlatego wolimy pomóc, żeby to poczucie krzywdy zmniejszyć. (…) Jesteśmy zwierzętami społecznymi i zachowanie otaczających nas ludzi w znacznym stopniu kontroluje nasze własne zachowanie. Nawet dzieci uzależniają wysokość kwot przekazywanych na rzecz potrzebujących od tego, jak dużo dają obserwowani przez nie ofiarodawcy. ”
Nie pomagam, bo jestem dobry. Pomagam, żeby lepiej się poczuć jako człowiek.” „Pomaganie poprawia mi samopoczucie”
Pomagając liczymy również na wynagrodzenie oraz wzrost reputacji.
2.Szukamy autorytetów. Nie znajdujemy ich już tak prosto jak wcześniej w religii, nie ufamy politykom, mamy kryzys “wiary” w naukę, rozluźnienie więzi rodzinnych. (niezaprzeczalnie związek mają z tym fake newsy, teorie spiskowe w Internecie, dezinformacja).
Dodatkowo instytucje publiczne nie zajmują się i nie pomagają odpowiednio w takich tematach jak: zdrowie, edukacja, ekologia, dostęp do rzetelnej informacji, seks, równouprawnienie, niepełnosprawność - niedomagają. Nie spełniają swoich podstawowych ról. Mamy tutaj przeniesienie tej roli na influencerów i aktywistów.
Jak widzicie obie te sytuacje mogą doprowadzić do nadużyć.
I tutaj dochodzimy do meritum: życie w świecie VUCA nie jest proste. Dezinfomacja, niepewność, przebodźcowanie, brak przewidywalności. COVID, polski ład, inflacja. Mogłabym wymieniać tak długo. Świetnie podsumował to w naszej mikro polskiej skali Tomek Palak.
Totalnie nie mamy komu ufać. Ufaliśmy twórcom. Ale zaczęliśmy być coraz bardziej wyczuleni, lepiej poruszający się w świecie influencer marketingu, Instagrama, mediów społecznościowych. Ostatni bastion padł. Czujemy się OSZUKANI, sfrustrowani, wkurwieni. Padają ostatnie ideały i zaufanie. Dlatego niejednokrotnie działa są nieadekwatne do przewinienia.
Mamy do czynienia z:
  • dysonansem poznawczym. Influencer / twórca / aktywista mówi jedno, robi drugie.
  • owczym pędem. Skoro wszyscy krytykują, ja też muszę. Skoro wszyscy cenią i obserwują, ja też muszę.
  • manipulacjami. Wystarczą ładne graficzki w Canvie, by zmanipulować społeczeństwo. KLIK
  • efekt Rosenthala. Rodzaj samospełniającej się przepowiedni wobec innych. “no ja wiedziałam, że ona taka będzie od początku”.
  • efekt Wenus z wioski. Akceptacja wystarczająco dobrych rozwiązań, bo nie mamy szerszego odniesienia czy pozornie wyboru.
  • efekt aureoli. Przypisywanie cech na bazie pierwszego wrażenia.
  • błąd zakotwiczenia. Nadmierne przywiązanie do informacji, którą usłyszeliśmy jako pierwszą, mimo że po drodze dotarło do nas wiele nowych faktów.
  • efekt ślepej plamki. Tendencja do dostrzegania nieprawidłowego wnioskowania u innych przy jednoczesnym niedostrzeganiu błędów we własnym rozumowaniu
Z drugiej strony: nadal brakuje edukacji. Nie znamy podstaw komunikacji, psychologi, retoryki. Wiemy, że “Instagram kłamie”, ale jednocześnie nasze emocje nadal tym kłamstwom ulegają. Nie umiemy się komunikować.
Co doprowadza finalnie również do cancel culture. Cancel culture, to inaczej “kultura unieważniania” czy też “kultura wykluczania”. Jest powiązana ze wszystkim. Od debat w przestrzeni publicznej czy niszowej po media społecznościowe. Wystarczy jeden nieuważny krok, jedna kontrowersyjna opinia, jeden błąd by zostać wykluczonym ze swojej społeczności. Niczym mityczna Ewa i Adam z Raju.
Dodatkowo wchodzimy w erę “ekonomii twórców”. Twórców, którzy zarabiają na własnych produktach: ubrania, kosmetyki, książki, e-booki. Ale powiedzmy sobie szczerze, nie wszyscy się do tego nadają. A z drugiej strony, nie każdy twórca jest dobrym przedsiębiorcą. Nie każdy potrafi promować dobrze produkty, mimo że świetnie promuje siebie. A finalnie nie każdy odrabia lekcje i zatrudnia managera. Jednocześnie w Polsce mamy problem z mówieniem o zarobkach / pieniądzach. Nadal mamy mit wstrętnego przedsiębiorcy i dorabiania się.
Ale powiedzmy sobie szczerze, nikt nie opłaci rachunków aktywizmem. Trzeba za coś jeść, płacić rachunki. Niestety:
  • nie każdy z nas to rozumie i akceptuje;
  • nie każdy twórca i aktywista robi to etycznie, kupczy wartościami, co dalej powiela mit;
  • wskazujemy jednych twórców (patrz, on nie ma produktów i współprac), wytykamy drugich. Finalnie pamiętajmy zarabia każdy: Patronite to też forma zarabiania.
ROZWIĄZANIE?
Wiem, że oczekiwaliście bogatej, pięknej, inteligentnej puenty. Mam tylko jedną: czytajcie, słuchajcie, weryfikujcie. Uczcie się podstaw komunikacji, psychologii, marketingu, statystyki, badań.
Zmieniajcie opinie.
Nie dewaluujcie influencerów, twórców, feminizmu, siostrzeństwa, bo w rodzinie pojawiła się czarna owca. Nie warto.
Edukujcie.
Podobało się?
Będzie mi miło, jeżeli zostawisz łapkę w górę i podasz newsletter dalej. Dzięki, że ze mną byłaś_eś te kilkanaście minut. Do usłyszenia znów! :)
Czy podobało Ci się to wydanie newslettera?
Kliknij tutaj, aby anulować subskrypcję.
Jeśli ktoś przesłał Ci dalej tego maila i spodobał Ci się, możesz zasubskrybować ten newsletter tutaj
Starannie sporządzone przez Ania Ledwoń-Blacha przy użyciu Revue.